» Blog » Teleport 2007 - klątwa wciąż trwa?
10-07-2007 00:37

Teleport 2007 - klątwa wciąż trwa?

W działach: Konwenty | Odsłony: 3

Teleport 2007 - klątwa wciąż trwa?
Teleport to jeden z tych konwentów, które nie cieszą się zbyt dobrą opinią w fandomie. Od dłuższego czasu ciąży na nim jakaś klątwa i ogólnie nieprzyjemna atmosfera. Przyznam, że nieco mnie to dziwiło, bo edycja z 2004 to był mój pierwszy konwent na którym byłem i wspominam go dość dobrze. Ponad 1000 osób, zapełniony po brzegi program, masa atrakcji - było nawet lepiej niż dobrze. Następnie nastąpiła Teleportacja do Wrocławia, co nie wyszło na dobre. Opinie w większości były negatywne. Tak samo było w 2006 roku za sprawą nowej lokalizacji jaką był Nowy Port - podobno jedna z najgorszych dzielnic Gdańska. Postanowiłem sprawdzić to na własnej skórze i wybrałem się na VII już edycję Ogólnopolskiego Konwentu Miłośników Kultury. LOKALIZACJA Nie taki diabeł straszny jak go malują. Okazało się, że dojazd na teren szkoły jest bardzo dobry. Zarówno z dworca PKP jak i PKS znajduje się przystanek tramwajowy, z którego można dojechać praktycznie pod sam teren szkoły. Wystarczy przejść jakieś 100 metrów i już jesteśmy na terenie konwentu. W pobliżu działałą pizzeria, która dowoziła cały czas ogromne pizze i napewno się nieźle wzbogaciła na uczestnikach Teleportu. Łazienki były i podobno było kilka jakiś ledwo działających pryszniców, więc jak na konwentowe warunki - w miarę nieźle. W pobliżu był spożywczak, w którym można było zaopatrzyć się we wszelkie potrzebne produkty. Zdziwił mnie brak bufetu jak na 4-dniową imprezę. Generalnie - wszelkie plotki i pogłoski o przerażającym Nowym Porcie okazały się nie do końca prawdziwe. Zresztą, dzielnica w której odbywał się Pyrkon, wydawała się być znacznie bardziej straszna. MARUDZENIE CZAS ZACZĄĆ Interesował mnie głównie blok erpegowy i publicystyczny, który zapowiadał się w miarę ciekawie. Jak się jednak okazało na miejscu, 3/4 programu uległo likwidacji. Główny koordynator działu RPG nie przyjechal z powodów rodzinnych i byłem w stanie to zrozumieć. Oprócz tego, nie pojawiła się koszalińska grupa, która miała organizować kilka godzin programu. Nie dam sobie uciąć ręki, ale orgowie wiedzieli o tym prędzej i mimo to nie dali żadnej informacji na stronie www konwentu czego już nie byłem w stanie w żaden sposób zrozumieć. Gdybym o tym wiedział, to bym w ogóle nie przyjeżdżał. Były kilku godzinne obsuwy, prelekcje się nie odbywały, a te co się odbyły, były w większości na średnim bądź marnym poziomie. W szczególności zniechęcił mnie do siebie jeden z twórców programu, zachowujący się na poziomie 6 latka, którego argumentacją było jedynie bluzganie na innych. Zdarzały się nieliczne perełki jak chociażby prelekcje Mattiego z Portala. Była to jednak kropla w morzu. MARUDZENIA CIĄG DALSZY Pocieszałem się tym, że blok publicystyczny zapowiadał się w miarę ciekawie. Miał być Grzędowicz, Kossakowska, Przybyłek i Komuda. Pojawił się tylko ten ostatni. To oznaczało, że praktycznie 3/4 tego programu również uległo likwidacji. Co najśmieszniejsze, na stronie www.gamedeczone.com idnieje informacja, że Przybyłek jednak nie zawita na konwent. Oczywiście na stronie Teleportu nie było o tym żadnej informacji. Nie będę ukrywał, że akurat Komudę najmniej lubię z grona wyżej wymienionych pisarzy, jednak autor ten był na tyle charyzmatyczny, że potrafił mówić o rzeczach mnie kompletnie nie interesujących w sposób niezwykle ciekawy i przystępny. Czyli generalnie rzecz biorąc, bieda Panie, bieda! GAMES ROOM? Co robić, gdy program zawodzi? Możnaby pograć w planszówki. I tutaj leży pies pogrzebany, gdyż takowy games room nie istniał. Na sali gimnastycznej (która notabene była dość oddalona od reszty sal) rozstawionych było kilku bitewniaków i obok nich znajdował się jeden stół, na którym leżały planszówki. Obok żadnej osoby ani żadnych stołów do grania. Wziąłem niezawodne Arkham Horror, przypadkiem zaprosiłem ze znajomym trzeciego gracza i jakoś udało nam się rozłożyć planszę. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na huk, jaki się rozległ po upadku i rozsypaniu wszelkich żetonów na ziemię. Ciekawe, czy wzbudziłbym jakiekolwiek podejrzenia, gdybym wsadził planszówkę do torby i sobie wyszedł. Co najlepsze, w niedzielę nie było już żadnych gier, a sam konwent trwał do poniedziałku (sic!). ROZKŁAD JAZDY Co najśmieszniejsze, sam informator można było wyrzucić do kosza po pierwszym dniu konwentu. Zmiany w programie były na tyle duże, że nie warto było w ogóle zaglądać do informatora. Tymbardziej, że godziny w tabelkach czasem bywały źle rozpisane (na 100% tak było przy publicystyce) i dodatkowo, jeśli już mowa o tabelkach, to brakowało jednej dużej tabeli z wszystkimi puktami programowymi danego dnia. Przepraszam bardzo, ale kartkowanie całej książeczki w poszukiwaniu danej prelekcji/konkursu/panelu mijało się z celem. Koło akredytacji w sobotę pojawiła się tablica, na której pojawiała się rozpiska programowa, ale miusem było to, że była na tyle często zmieniana, że człowiek i tak nie mógł sobie niczego zaplanować i wiele zależało od szczęścia by trafić na dany pkt programu. Jeśli już mowa o akredytacji - żałuję wydanych 40 PLN, tymbardziej że zdarzały się przypadki ludzi, którzy weszli sobie za darmo bo niekompetentni ludzie widocznie spali. MARUDZENIE CZAS ZAKOŃCZYĆ Było kilka ciekawych rzeczy, jak choćby pokaz pół-amatorskiego filmu polskiego w klimatach Pulp Fiction czy też świetny konkurs muzyczny Mattiego. Wziąłem nawet udział w jednym LARPIE, na którym bawiłem się w miarę dobrze, jednak patrząc trzeźwym okiem - był średni i niczym się nie wyróżniał. Poznało się kilka fajnych osób, pograło się w Arkham Horror, obejrzało po raz kolejny 300... Ale wydatek 40 PLN za to co mogę porobić w domu mija się z celem. Co najśmieszniejsze, w szkole tej znajdowała się jakaś kolonia. I myślę, że tego już nie trzeba komentować. Za rok napewno nie pojadę, choćby Cthulhu miał się pojawić. Jestem klientem także płacę-wymagam. Ocena 2/6 Pozdrowienia dla:
  • Stefana i Airbata, z którymi byłem
  • Osób, z którymi miałem przyjemność pograć w Arkham Horror, a nicków nie pamiętam
  • Większości ludzi, którzy przebywali w sali erpegowej - wytworzyła się w miarę miła i kameralna atmosfera.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


vanderus
   
Ocena:
0
Kastor - a dlaczego nie w taki sposób? Jeśli ktoś Ci przeszkadza, to go wypraszasz. Dobór słów jest mniej ważny niż efekt.

Poza tym - mnie by nie przeszkadzalo, ze taki przeszkadzacz poczuje sie urazony, bo go niekulturalnie wyprosilem. Wazne zeby zmienil pomieszcznie.
12-07-2007 14:24
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No widzisz, to inaczej nas wychowywano. Nawet jeśli komuś przeszkadzam, zwłaszcza jeśli jednak raczej niekoniecznie naumyślnie robię burdę, tylko po prostu przeszkodziłem w warsztatach - ludzie też chcą czasem sobie pokibicować, pani org na to nie wpadła? - to oczekuję, że org (org, na bogów, to nie cieć ani sprzątaczka, tylko organizator! mówi do swojego kurde klienta!) powie mi "Przepraszam bardzo, wolałabym jednak byście opuścili salę", zamiast "Wypierdalać!".

Jeśli nie czujesz różnicy i wszystko ci jedno jak cię traktują, to moje najszczersze.
12-07-2007 15:06
kaduceusz
   
Ocena:
0
> Kastor - a dlaczego nie w taki sposób? Jeśli ktoś Ci przeszkadza, to go wypraszasz. Dobór słów jest mniej ważny niż efekt

Szokująca ignorancja, zaiste. :->

Na marginesie dodam, zę znając Matiego powiedziałbym raczej, że pani org nie ma poczucia humoru, a nie, że Mati zachowywał się niestosownie.
12-07-2007 15:10
vanderus
   
Ocena:
0
Bez urazy dla Matiego, ktorego nie znam. Nie imputuje bron Boze, ze pani org miala racje chcac go wywalic z sali.

Ja tylko uwazam, ze dobor slow nalezy warunkowac tym, jaki sie efekt chce osiagnac. Jesli ktos po prostu mi przeszkadza, to mu zwroce uwage normalnie. Ale jesli ktos zachowuje sie w sposob totalnie rozwalajacy cale spotkanie, to ja osobiscie nie widze przeszkod, by w jasnych slowach swoj przekaz zwerbalizowac.

Duce - nie jestem pewien czy moge Cie dopisac punkt, ale chyba tak. Ignorantem jeszcze chyba mnie nie nazwano :D
12-07-2007 15:17
~Neratin

Użytkownik niezarejestrowany
    @Kastor
Ocena:
0
Nie wiem jak to było i co konkretnie organizatorka powiedziała Matiemu i w jakiej formie, Wiem natomiast, iż urok Matiego polega na tym, że mówi dużo i głośno, co czasami może irytować otoczenie. I dlatego w tym akurat punkcie czepia się niepotrzebnie.

Co do innych zarzutów, to się oczywiście z nim zgadzam. Najbardziej mnie wkurzyło, że a) organizatorzy ukrywali do ostatniej chwili, że zaproszeni goście odwołali przyjazd; b) nie starali się w jakiekolwiek sposób załatać dziur w programie - ponownie, pomimo tego iż mieli na to wystarczająco dużo czasu.

Nie żebym miał ochotę na mentorskie pouczenia, ale organizowałem konwenty takie, które się udały i takie, które nie wyszły. Wiem, jak to jest, kiedy goście odwołują przyjazd, kiedy obsługa się opieprza, uczestnicy cwaniakują i starają się wejść za darmo a sponsorzy wysyłają paczki dzień przed. Rozumiem sytuacje, gdy szkoła informuje orgów w ostatniej chwili, że jedna albo więcej sal wylatuje, bo cośtam sami robią na boku - a Ty możesz tylko się na to zgodzić, bo przecież nie zrobisz awantury, ani nie zmienisz lokalizacji. Shit happens.

No ale kurde nie potrafię wybaczyć, gdy organizatorzy nawet nie próbują stworzyć wrażenia, że starają się jakoś reanimować konwent. Przez 'organizatorzy' rozumiem tutaj personalnie osoby odpowiedzialne za bloki, które były totalną porażką (rozgrzeszam Treda, no ale blok RPG miał _dwóch_ organizatorów), oraz koordynatora konwentu, który powinien był ich jakoś zdyscyplinować.
12-07-2007 15:23
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@vanderus
Ja tylko uwazam, ze dobor slow nalezy warunkowac tym, jaki sie efekt chce osiagnac. Jesli ktos po prostu mi przeszkadza, to mu zwroce uwage normalnie. Ale jesli ktos zachowuje sie w sposob totalnie rozwalajacy cale spotkanie, to ja osobiscie nie widze przeszkod, by w jasnych slowach swoj przekaz zwerbalizowac.
A ja natomiast uważam że psim obowiązkiem obsługanta jest stulić dziób i najpierw odezwać się do klienta kulturalnie. Choćby robił totalne barachło.

Niedopuszczalną jest sytuacja w której org konwentu chce osiągnąć efekt pod tytułem "konwentowicz spadaj w podskokach". Kropka.

@Neratin
Nie wiem jak to było i co konkretnie organizatorka powiedziała Matiemu i w jakiej formie, Wiem natomiast, iż urok Matiego polega na tym, że mówi dużo i głośno, co czasami może irytować otoczenie. I dlatego w tym akurat punkcie czepia się niepotrzebnie.
Nie znam uroku Matiego, znam za to urok prowadzenia prelekcji i LARPów gdzie wiszących wkoło "kibiców" zawsze było sporo. Nigdy nie miałem problemu z tym, by poprosić grzecznie o zachowanie spokoju i ciszy. Nie wina Matiego i jego kolegów, że pani org nie umie trzymać nerwów na wodzy.
12-07-2007 15:51
Alkioneus
   
Ocena:
0
To był mój pierwszy konwent w życiu.

Przyjechałem na karcianki, które wyszły bardzo dobrze, ale to się rządzi akurat własnymi prawami.

Chciałem tak sobie zobaczyć, co będzie z RPG, jak to się je na konwentach, z czym się je, co o Młotku, co o tym i o tamtym. W efekcie null. Grałem w karty i rąbałem piwko ze stacji. Innych atrakcji nie uświadczyłem, a szukałem.

Dobrze wiedzieć, że tak nie jest zawsze, tylko Teleport tak zawalił.
12-07-2007 17:09
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Alki:
Jedź w ciemno na ConStar następny. Polcon też polecam, zapowiada się przepysznie.
12-07-2007 17:12
~Anka

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Chciałabym sprostować, na początku kiedy szanowny pan w pretensjach wpadł na warsztaty byłam kulturalna i przyjazna. I nie użyłam słów niecenzuralnych, chyba że słowo "wypad" się do tego kwalifikuje. I Ci panowie zdecydowanie nie byli moimi klientami, bollywood mieli gdzieś i przyszli pogadać z kumplem. Jeśli wejdziesz do apteki z zamiarem kupienia marihuany, to nie powinieneś się dziwić, że obsluga conajmniej skeruje cie w inne miejsce, a dwa, że będzie niemiła.
12-07-2007 17:44
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Anka
Chciałabym sprostować, na początku kiedy szanowny pan w pretensjach wpadł na warsztaty byłam kulturalna i przyjazna.
Poniżej sama sobie zaprzeczasz.

I nie użyłam słów niecenzuralnych, chyba że słowo "wypad" się do tego kwalifikuje.
W ogóle masz jakiekolwiek wątpliwości co do niestosowności swojego zachowania? oO'
Co ty jesteś, twórca programu czy sklepowa w GSie?

I Ci panowie zdecydowanie nie byli moimi klientami, bollywood mieli gdzieś i przyszli pogadać z kumplem.
Współorganizujesz konwent, przez to każdy z uczestników jest twoim klientem. To elementarne.

Jeśli wejdziesz do apteki z zamiarem kupienia marihuany, to nie powinieneś się dziwić, że obsluga conajmniej skeruje cie w inne miejsce,
Owszem.

a dwa, że będzie niemiła.
Nie ma prawa. Niech dotrze wreszcie do ciebie, moja miła, że miałaś obowiązek być miła, układna i grzeczna. Klient płaci za konwent, klient wymaga. Jeśli zaburza przebieg punktu programu, prosi się (PROSI! GRZECZNIE!) go, o jego opuszczenie.

A "wypad" jest po prostu żenującym pokazem chamstwa i poczucia wyższości nad uczestnikiem konwentu. Że-nu-a.
12-07-2007 18:01
~Neratin

Użytkownik niezarejestrowany
    Kastor, przeginasz
Ocena:
0
i sam sobie też przeczysz. Przecież orgowie właśnie nie są sklepowymi w GSie, a uczestnicy konwentu - póki co, większość z nich jest imprezami składkowymi, a orgom i prelegentom się za to nie płaci - nie są ich klientami. Idea jest taka, że to robią fani dla fanów, czyż nie?

Jeśli prowadzę prelekcję czy cokolwiek, i ktoś mi psuje ją opowiadając dowcipy, grając w karty itd to na litość, nie mam obowiązku być wobec niego miły, grzeczny, i układny, a na odchodne zrobić mu laskę. Reguły dobrego wychowania obowiązują wszystkich, jeśli ktoś nie przestrzega ich względem mojej osoby, tudzież moich słuchaczy, to dlaczego ja mam być miły wobec niego?
12-07-2007 19:43
~Anka

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Prawdę mówiąc to nie ma co na ten temat dyskutować. Dzielimy włos na czworo i zastanawiamy się nad zdarzeniem które trwało minutę. Mam spore doświadczenie organizatorskie i nie trzeba mi tłumaczyć że dla uczestników trzeba być miłym i kulturalnym. "nać klient nać paaan" prawdaż. Ale myślę, że czas najwyższy zastanowić się, czy w każdej sytuacji naszego klienta trzeba całować w tyłek. Od jakiegoś czasu ekscesy konwentowiczów są coraz dziwniejsze, coraz bardziej obsceniczne i obleśne, a co gorsza niebezpieczne (vide włamanie, dewastacja i kradzież podczas Pierniconu GC w tym roku). Dwa, wypadałoby się zastanowić również w jaki sposób zachowywałam się podczas całego konwentu i jak bardzo starałam się być pomocna dla uczestników, a nie rozgrzebywać jedna sytuację. I trzecia sprawa: skoro konwenty są wydarzeniami bardziej "rodzinnymi" i liczne dziwne zachowania na nich przechodzą, również i obniżenie kultury osobistej uczestników, to czy organizatora ta rodzinna atmosfera nie obejmuje? Konwent nie jest konferencją naukową ani wykładem na uniwersytecie. Myślę, że konwenty, jako pomyślane "od fanów dla fanów", stawiają uczestnika i organizatora na tym samym poziomie. Skoro wobec organizatora stawia się bardzo wysokie wymagania (między innymi posiadanie anielskiej cierpliwości), to czy wobec uczestników nie powinno się postawić takich samych wymagań?
12-07-2007 19:52
!Blob!
   
Ocena:
0
A Wy wszyscy przesadzacie - orgowie zamiast się tłumaczyć z jednego, bzdurnego zdarzenia bez znaczenia, niech lepiej - skoro tu są - się wytłumaczą z o wiele poważniejszych zarzutów. W tym: dlaczego dla rpgówców/fantastów Teleport okazał się aż taką klapą. ;>
12-07-2007 21:01
~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
trzeba bylo sie urodzic mangowcem :P
12-07-2007 21:33
~Anka

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wina leży po stronie koordynatorów wyżej wymienionych działów. Proste :P
12-07-2007 22:05
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Avarest^ ?
13-07-2007 08:55
~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
moze przesadzacie ?:P mnie tam tez te kalambury śmieszyły :>
13-07-2007 12:51
~Misiek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Uo bogowie, się rozwodzicie... a ja powiem tak: (bo to ja jestem tym 'kumplem' o którym pisze Anka; swoją drogą, wow, jaki awans społeczny, to już nie jestem nołłanem? :P)
wpadlem na bollywoodowy punkt programu, gdyż Aga (jedna ósma przezacnej ekypy lubelskiej) poinformowała mnie, że fanki przebierają się w sari. Ja, bądź co bądź, byłem tam po części 'w pracy' gdyż byłem przedstawicielem Wrót Wyobraźni i zgodnie z umową (i standardowymi zwyczajami) zawartą z organizatorami po konwencie zobowiązany jestem przedstawić relację i fotorelację z konwntu. Wybaczcie jeśli kogoś uraża, że robiłem swoje mimo młodego wieku i niemalże nagich! (koniec ironii) kobiet. Taka karma. Aha, i to chyba do Anki właśnie - jak już tłumaczysz komuś kim jest ten gościu pytający o kolczyki dla znajomej, to na bogów, albo go zapytaj, albo mów to po cichu albo jak ten ktoś odejdzie wystarczająco daleko... Poczułem się jak zboczeniec :P

W momencie gdy zapisywałem swój adres e-mailowy na liście adresów tychże fanek (pytały mnie o zdjęcia i poprosiły o adres pod który się o nie zwrócić - wybacz m4ti, że zepsułem historię ;)) wpadł m4ti z Mazim i zamienili ze mną ze dwa zdania po czym w sposób opisany przez m4tiego organizatorka nakazała im opuścić salę. Fakt faktem, robili hałasu, ale m4ti po prostu tak ma, on nawet jak szepcze to robi to z głoścnością moich normalnych wypowiedzi. I w sumie trochę się czepia, ale ja go rozumiem - nawalił mu sklep (nie z jego winy), konwent powoli coraz bardziej nas wkurzał... szkoda gadać, relacja wkrótce.
14-07-2007 00:46
~Anka

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mati "tak ma" i należy mu wybaczyć. A ja mam tak że jak ktoś mi przeszkadza w prowadzeniu atrakcji to wywalam za drzwi. Mi już nie można wybaczyć:P Też chodziłam wkurzona, bo się dowiedziałam jakoś wtedy że mi prelegentka nie dojedzie a miała mieć dwie atrakcje a poza tym była brzydka pogoda i zlamał mi się paznokieć... ;)

A o co chodzi z kolczykami? 0_o nie pamiętam tego .
14-07-2007 14:48
~m4ti

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ok, koniec tematu. No głośny jestem, szeptac nie umiem, ale Aniu nie o to chodzi ze poczułem się urażony bo nawet nie, ale jeśli nie zrobiłbym tego ja, tylko na sale wszedłby jakiś pisarz (w przypadku teleportu mógłby to być tylko jeden :)), albo ktoś poważniejszy, mogłoby to go urazić. To tyle, jeden wypadek. I nie rozgrzebujmy go. Ja też zaraz po przyjeździe byłem wkurzony. Finito
16-07-2007 12:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.