» Blog » Teleport 2007 - klątwa wciąż trwa?
10-07-2007 00:37

Teleport 2007 - klątwa wciąż trwa?

W działach: Konwenty | Odsłony: 3

Teleport 2007 - klątwa wciąż trwa?
Teleport to jeden z tych konwentów, które nie cieszą się zbyt dobrą opinią w fandomie. Od dłuższego czasu ciąży na nim jakaś klątwa i ogólnie nieprzyjemna atmosfera. Przyznam, że nieco mnie to dziwiło, bo edycja z 2004 to był mój pierwszy konwent na którym byłem i wspominam go dość dobrze. Ponad 1000 osób, zapełniony po brzegi program, masa atrakcji - było nawet lepiej niż dobrze. Następnie nastąpiła Teleportacja do Wrocławia, co nie wyszło na dobre. Opinie w większości były negatywne. Tak samo było w 2006 roku za sprawą nowej lokalizacji jaką był Nowy Port - podobno jedna z najgorszych dzielnic Gdańska. Postanowiłem sprawdzić to na własnej skórze i wybrałem się na VII już edycję Ogólnopolskiego Konwentu Miłośników Kultury. LOKALIZACJA Nie taki diabeł straszny jak go malują. Okazało się, że dojazd na teren szkoły jest bardzo dobry. Zarówno z dworca PKP jak i PKS znajduje się przystanek tramwajowy, z którego można dojechać praktycznie pod sam teren szkoły. Wystarczy przejść jakieś 100 metrów i już jesteśmy na terenie konwentu. W pobliżu działałą pizzeria, która dowoziła cały czas ogromne pizze i napewno się nieźle wzbogaciła na uczestnikach Teleportu. Łazienki były i podobno było kilka jakiś ledwo działających pryszniców, więc jak na konwentowe warunki - w miarę nieźle. W pobliżu był spożywczak, w którym można było zaopatrzyć się we wszelkie potrzebne produkty. Zdziwił mnie brak bufetu jak na 4-dniową imprezę. Generalnie - wszelkie plotki i pogłoski o przerażającym Nowym Porcie okazały się nie do końca prawdziwe. Zresztą, dzielnica w której odbywał się Pyrkon, wydawała się być znacznie bardziej straszna. MARUDZENIE CZAS ZACZĄĆ Interesował mnie głównie blok erpegowy i publicystyczny, który zapowiadał się w miarę ciekawie. Jak się jednak okazało na miejscu, 3/4 programu uległo likwidacji. Główny koordynator działu RPG nie przyjechal z powodów rodzinnych i byłem w stanie to zrozumieć. Oprócz tego, nie pojawiła się koszalińska grupa, która miała organizować kilka godzin programu. Nie dam sobie uciąć ręki, ale orgowie wiedzieli o tym prędzej i mimo to nie dali żadnej informacji na stronie www konwentu czego już nie byłem w stanie w żaden sposób zrozumieć. Gdybym o tym wiedział, to bym w ogóle nie przyjeżdżał. Były kilku godzinne obsuwy, prelekcje się nie odbywały, a te co się odbyły, były w większości na średnim bądź marnym poziomie. W szczególności zniechęcił mnie do siebie jeden z twórców programu, zachowujący się na poziomie 6 latka, którego argumentacją było jedynie bluzganie na innych. Zdarzały się nieliczne perełki jak chociażby prelekcje Mattiego z Portala. Była to jednak kropla w morzu. MARUDZENIA CIĄG DALSZY Pocieszałem się tym, że blok publicystyczny zapowiadał się w miarę ciekawie. Miał być Grzędowicz, Kossakowska, Przybyłek i Komuda. Pojawił się tylko ten ostatni. To oznaczało, że praktycznie 3/4 tego programu również uległo likwidacji. Co najśmieszniejsze, na stronie www.gamedeczone.com idnieje informacja, że Przybyłek jednak nie zawita na konwent. Oczywiście na stronie Teleportu nie było o tym żadnej informacji. Nie będę ukrywał, że akurat Komudę najmniej lubię z grona wyżej wymienionych pisarzy, jednak autor ten był na tyle charyzmatyczny, że potrafił mówić o rzeczach mnie kompletnie nie interesujących w sposób niezwykle ciekawy i przystępny. Czyli generalnie rzecz biorąc, bieda Panie, bieda! GAMES ROOM? Co robić, gdy program zawodzi? Możnaby pograć w planszówki. I tutaj leży pies pogrzebany, gdyż takowy games room nie istniał. Na sali gimnastycznej (która notabene była dość oddalona od reszty sal) rozstawionych było kilku bitewniaków i obok nich znajdował się jeden stół, na którym leżały planszówki. Obok żadnej osoby ani żadnych stołów do grania. Wziąłem niezawodne Arkham Horror, przypadkiem zaprosiłem ze znajomym trzeciego gracza i jakoś udało nam się rozłożyć planszę. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na huk, jaki się rozległ po upadku i rozsypaniu wszelkich żetonów na ziemię. Ciekawe, czy wzbudziłbym jakiekolwiek podejrzenia, gdybym wsadził planszówkę do torby i sobie wyszedł. Co najlepsze, w niedzielę nie było już żadnych gier, a sam konwent trwał do poniedziałku (sic!). ROZKŁAD JAZDY Co najśmieszniejsze, sam informator można było wyrzucić do kosza po pierwszym dniu konwentu. Zmiany w programie były na tyle duże, że nie warto było w ogóle zaglądać do informatora. Tymbardziej, że godziny w tabelkach czasem bywały źle rozpisane (na 100% tak było przy publicystyce) i dodatkowo, jeśli już mowa o tabelkach, to brakowało jednej dużej tabeli z wszystkimi puktami programowymi danego dnia. Przepraszam bardzo, ale kartkowanie całej książeczki w poszukiwaniu danej prelekcji/konkursu/panelu mijało się z celem. Koło akredytacji w sobotę pojawiła się tablica, na której pojawiała się rozpiska programowa, ale miusem było to, że była na tyle często zmieniana, że człowiek i tak nie mógł sobie niczego zaplanować i wiele zależało od szczęścia by trafić na dany pkt programu. Jeśli już mowa o akredytacji - żałuję wydanych 40 PLN, tymbardziej że zdarzały się przypadki ludzi, którzy weszli sobie za darmo bo niekompetentni ludzie widocznie spali. MARUDZENIE CZAS ZAKOŃCZYĆ Było kilka ciekawych rzeczy, jak choćby pokaz pół-amatorskiego filmu polskiego w klimatach Pulp Fiction czy też świetny konkurs muzyczny Mattiego. Wziąłem nawet udział w jednym LARPIE, na którym bawiłem się w miarę dobrze, jednak patrząc trzeźwym okiem - był średni i niczym się nie wyróżniał. Poznało się kilka fajnych osób, pograło się w Arkham Horror, obejrzało po raz kolejny 300... Ale wydatek 40 PLN za to co mogę porobić w domu mija się z celem. Co najśmieszniejsze, w szkole tej znajdowała się jakaś kolonia. I myślę, że tego już nie trzeba komentować. Za rok napewno nie pojadę, choćby Cthulhu miał się pojawić. Jestem klientem także płacę-wymagam. Ocena 2/6 Pozdrowienia dla:
  • Stefana i Airbata, z którymi byłem
  • Osób, z którymi miałem przyjemność pograć w Arkham Horror, a nicków nie pamiętam
  • Większości ludzi, którzy przebywali w sali erpegowej - wytworzyła się w miarę miła i kameralna atmosfera.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Ra-V
   
Ocena:
0
Eh panie, to faktycznie zenua pelna geba. A ta koszalinska grupa, ktora sie nie pojawila to przypadkiem nie slynni organizatorzy Feniksa, podkoszalinskiego konwentu?

I wiesz moze czy pojawil sie Tredo?
10-07-2007 00:59
bukins
   
Ocena:
0
Tredo się nie pojawił, bo jego ojciec miał problemy zdrowotne.

Tak, owa koszalińska grupa to Sathra, czyli organizatorzy Feniksa.
10-07-2007 01:05
kaduceusz
   
Ocena:
0
O jaaa, ale miazga. Mało brakowało bym tam był, ale intuicja Kasi mnie uratowała ;o)

A swoją drogą bardzo fajna relacja, bukins.
10-07-2007 01:08
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie dam sobie uciąć ręki, ale orgowie wiedzieli o tym prędzej i mimo to nie dali żadnej informacji na stronie www konwentu czego już nie byłem w stanie w żaden sposób zrozumieć. Gdybym o tym wiedział, to bym w ogóle nie przyjeżdżał.
Pewnie właśnie dlatego nie podali. oO'

Huhu, a kiedyś Telepek (2001?) to był jeden z milej wspominanych przeze mnie konów. Co się panie porobiło. Odszedł człowiek z NG i od razu im się konwent psuje :P
10-07-2007 01:47
starlift
    O, o
Ocena:
0
to samo mam. :D
10-07-2007 02:10
Siman
   
Ocena:
0
Konwent zjadę wzorowo jutro albo w środę, jak skończę relację na Paradoks (w której, niestety, nie będę mógł sobie pobluzgać i wylewać jadu na orgów) i znajdę trochę czasu, ale generalnie potwierdzam wrażenia bukinsa.

...a po chwili namysłu - nie, jednak nie potwierdzam. Bukins potraktował konwent bardzo łagodnie. Ja może patrzę na to z innej strony, bo paru moich znajomych robiło tam kilka punktów programu (chociażby wspomniany Matti) i mogłem przyjrzeć się, jak to wyglądało od kuchni.

Takiego cyrku w życiu nie widziałem. Żenada, tragedia i dno plus tyle mułu, że orgowie nie podusili się chyba cudem. Może mangowcy i starwarsowcy bawili się lepiej (bo umieli poradzić sobie sami), ale biorąc pod uwagę te bloki programowe, które mnie interesowały (jak u bukinsa - RPG, publicystyka, games room), to z trudem kwalifikowało się jako parodia konwentu.

Bogu dzięki, że wszedłem za darmo. Ale kasy za 700 km jazdy pociągiem nikt mi niestety nie zwróci.
10-07-2007 02:15
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Siman, a ludzi ile było? Bo jeśli jakieś 200-300 osób przynajmniej, to można jeszcze się na jakieś sesje złapać, zrobić sobie LARPa na szybko, cokolwiek improwizować.

A z powyższego widzę, że bawiliście się mniej więcej jak ja na Krakonie :?

edit @ bukins:
Co najśmieszniejsze, w szkole tej znajdowała się jakaś kolonia.
Że co?! :D
Znaczy, kolonia - dzieci - impreza zewnętrzna na terenie konwentu? LOL.
10-07-2007 02:24
Szczur
    Widzę
Ocena:
0
że Teleporty nic się ostatnio nie zmieniły i cały czas trzymają ten sam poziom.
10-07-2007 07:40
~Case

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bukins! Co za szczęście, że Sławek robił nockę i darowałam sobie ten teleport - Bogu dzięki, bo poprzednie edycje na ktorych byla też mnie zawiodły.

p.s. ciekawe czy Teleport2008 wogole się odbędzie?
10-07-2007 09:18
bukins
   
Ocena:
0
@duce
A swoją drogą bardzo fajna relacja, bukins.

Dzięki Duce :)

@Siman
Bukins potraktował konwent bardzo łagodnie

Masz rację. Tak btw, dopiero jakoś w niedziele się skumałem, że ty to ty, a nie miałem siły Ciebie szukać, mimo że wcześniej bywałem dość często w pobliżu Ciebie :P Następnym razem zagram w munchkina ktulu, bo wtedy jak proponowałeś to byłem wyczerpany kilku godzinną rozgrywką AC ;)

@Kastor Krieg
Siman, a ludzi ile było? Bo jeśli jakieś 200-300 osób przynajmniej, to można jeszcze się na jakieś sesje złapać, zrobić sobie LARPa na szybko, cokolwiek improwizować.

Było chyba nawet więcej ;) Tylko, że szkoła była w miarę duża i się tego tak nie odczuwało.

Że co?! :D
Znaczy, kolonia - dzieci - impreza zewnętrzna na terenie konwentu?


Jop :) Przy sali gimnastycznej była karteczka "KOLONIA - WSTĘP ZABRONIONY" :D Najlepsze było gdy na jedna z prelekcji publicystycznej (bodaj Komudy) znajdującej się koło stołówki, była zagłuszona przez owe śpiewające dzieci ;)

@Case
p.s. ciekawe czy Teleport2008 wogole się odbędzie?

Wierzę w nich! XD
10-07-2007 11:33
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przy sali gimnastycznej była karteczka "KOLONIA - WSTĘP ZABRONIONY" :D Najlepsze było gdy na jedna z prelekcji publicystycznej (bodaj Komudy) znajdującej się koło stołówki, była zagłuszona przez owe śpiewające dzieci ;)
OMFG, Duce ma rację - miazga totalna oO'
10-07-2007 12:27
Oddrun
   
Ocena:
0
haha, no to faktycznie, dobrze, że mnie nie było;D Pogadałam sobie przynajmniej z kuzynem na weselu \m/
10-07-2007 12:46
~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nawet, jeśli będzie teleport w 2008... ciekawe, kto sie na nim zjawi :>
10-07-2007 12:54
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Połowa orgów.
10-07-2007 12:56
kaduceusz
   
Ocena:
0
KK - żeś zarządził! :-D
10-07-2007 12:57
beacon
   
Ocena:
0
Kastor Krieg +1

bukins, świetna relacja, szkoda, że nie na portal ;> idziesz do blogosfery.
10-07-2007 16:20
m4t|
    Jakby było mało...
Ocena:
0
Wstęp
Bukins, rzeczywiście byłeś łagodny. Szkoda że się nie spotkaliśmy i nie poznaliśmy, o temacie przygotowania orgów do konwentu możnaby było gadać godziny przy piwie, a nic oprocz picia tegoż piwa na konwencie się robić nie dało.
Duce, przepraszam że was namawiałem :D Kasia ma nosa, nie ma co. Tomek naprawdę możesz się cieszyć.
Nie można też odmówić kilku rzeczy. Mangowcy mieli się świetnie (przynajmniej takie odniosłem wrażenie), konsole też, ale to standard na konwentach obecnie. Patrząc na ilość czasu, jaka spędziłem przy Song Starze na PS2, mogę stwierdzić że była to 1/3 całej imprezy. Konsolowe szaleństwo na Teleporcie było świetne. Podobnie ma się rzecz z zakupami, sklepów mangowo, koszulkowych było multum.
Ludzie byli też super, fajne było szlajanie się po knajpach, piwko z CDJackiem, i 3 dniowe balowanie na J.W.P. Jackiem Komudą, ale to mogę mieć na każdym konwencie. Ludzie z którymi spędzałem czas przez te 4 dni byli świetni. Ludzie i imprezy to jest dodatek do samej imprezy, nigdy nie wliczają się na poczet osiągnięć organizatorów. Do oceny pozostaje reszta, która niestety była biedna.
Po prostu czegoś takiego jak blok RPG albo blok publicystyczny nie istniał!! Była grupa kilkunastu osób związanych czy zainteresowanych RPG, które chodziły na swoje prelekcje, oczywiście na te kilka erpegowych, które się odbyły. Wszyscy czuliśmy takie dziwne zażenowanie (przynajmniej ja tak to odebrałem), ze to jakaś farsa.

Blok, ktory nie istniał
Byłem na 3 konkursach. Poprowadziłem razem z Gosią „ślivką” nieśmiertelny konkurs muzyczny, ale przez 40 minut nie mogliśmy znaleźć sprzętu muzycznego, chodziliśmy po całej szkole, co chwila któreś z nas wracało, żeby poprosić uczestników o chwile cierpliwości, a ci się wysypywali coraz bardziej. Nie pomógł nam prawie NIKT, oprocz Grzyba, ktory ostatecznie użyczył nam notebooka, ale kolumny czy cokolwiek głośniej grającego to był chyba cud. Podobnie się miała rzecz z moja prelekcja nt. NS, gdzie potrzebowałem muzyki i chodziłem 40 minut po wszystkich salach, w końcu pożyczyłem błagając od losowego gościa którego wogole nie znałem, bo przez 40 minut nie znalazłem ŻADNEGO (poważnie, nie przeginam) organizatora, których podobno było 70 osób. Ale wracając do konkursów.
Prowadziłem o wynikającej z informatora porze konkurs WFRP, kiedy w połowie konkursu odnalazło się kilku chcących wystartować uczestników, którzy powiedzieli, że jest informacja o tym, że konkurs jest w niedzielę, ponieważ tak pisze na tablicy ogłoszeń, a na ten termin trafili cudem.
Ale prowadzących konkurs o przeniesieniu terminu nie poinformował nikt, część chcących uczestniczyć nie wystartowało, a jedyne co mogłem zrobić to rozłożyć ręce.

Byłem też razem z Jackiem Sparrowem na kalamburach i był to jedyny konkurs w historii mojego konwentowania, kiedy z konkursu wyszliśmy w połowie, a nawet wcześniej. Był taką farsą, tak nieprzygotowaną, tak uznaniową, że wszyscy łapali się za głowy. W konkursie można było „pokazać” rzecz albo „być” tą rzeczą. Z tym, że czym się różni pokazanie Chucka Morrisa (jak się okazało były też nie-rzeczy, oczywiście dowiedzieliśmy się o tym dopiero gdy pojawiło się to hasło) od „bycia” (co strasznie bawiło organizatorów, w przeciwieństwie do publiczności). Na pniu organizatorzy wymyślili tez zasady przejmowania haseł, na bieżąco i różnie wymyślali punktację. A przy tym mieli straszny ubaw, non stop łapali się za głowy, jak ktoś losowała hasło „Ale to jest przesrane!! Wooow”, „Tego to już na pewno nie pokażesz” i mieli taką swoja prywatną, 2-osobową imprezę, która nijak się miała do atmosfery panującej na sali.
W innej konkurencji trzeba było pokazać hasło, wydając za firanką dźwięki z paszy i nie tylko. Oczywiście o tym, że można "ręcznie" naprowadzać drużyne dowiedzieliśmy się po drugiej nieudanej próbie. I tak trzeba było paszczowo pokazać "dźwięk borowanego zęba", "detektor ruchu", ale zniszczył wszystkich arcyzabawny i arcytrudny (z czego dwóch orógw miało niesamowitą uciechę przy miliczącym zdziwieniu sali) według samych organizatorów "Odgłos stukających piersi". No comment.

W końcu organizator nie wytrzymał i po którymś ze stwierdzeń z widowni, że to jest „farsa”, „żenada”, „nielogiczne” jeden z orgów nie wytrzymał i powiedział, tak po prostu.
Jak wam się nie podoba to możecie wyjść, nikt was nie zmuszał.
Wyszło 12 osób.

To nie wszystkie z organizatorskich "onelinerów". Wszedłem do jednej z sal, gdzie dziewczyny paradowały w kolorowych wdziankach (oj blok bolywood też robił dobre wrażenie :)) ) i robiłem sobie wyborne żarty o seksualnym magnetyzmie Miśqa, który zapisał w międzyczasei 12 maili tychże dziewcząt. Usłyszałem od jednej z organizatorek
„Wypad stąd, my tu mamy punkt programu”. Mogła by do mnie powiedzieć nawet żebym „spier…”, pod warunkiem gdybyśmy się znali, bo cenię ludzi z ciętym językiem. Ale tu chodzi o elementarną kulturę w stosunku do obcych. Gość, który takiego samego języka jako organizator użył na Falkonie wobec jednego z uczestników, już nigdy nie przyłoży ręki do żadnego konwentu w Lublinie. Tutaj, mogę się założyć konsekwencji żadnych nie będzie. I się w ogóle ich nawet nie domagam, ja nie z tych pieniaczy. Po prostu that’s the rules, sznuj swoich czuestników.

Chciałem też pójść na kalambury zorganizowane w poniedziałek, ale jak się okazało prawie żaden punkt programu się nie odbył w poniedziałek, ponieważ było wielkie sprzątanie i program odwołano. Na co więc, pytam się robić 4dniowy konwent i kolejny dzień zawodzić ludzi?

Szok całkowity przeżyłem kiedy w soobtę na środku parteru stanęła wielka tablica, gdzie od nowa spisywano program, opisanywano w nim zmiany. I nie wiedziałem czy to są zmiany, czy nowy program, czy tylko poprawki. Po prostu każdy podchodził, wpisywał markerem godzinę, salę i punkt programu. Jak na Woodstocku, róbta co chceta.
Z Games Roomem miałem takie samo odczucie jak Bukins. Gry co prawda mieli srogie, lle orgów nie znalazłem. Nawet pytam się czy jest tu jakiś ORG, który tego pilnuje i co by było gdybym zabrał ze sobą Tide of Iron, odpowiedziała mi cisza. Bukins, to można było brać planszówki ze sobą z games roomu?? Szok.

To jest tylko kilka z chyba 30 anegdot o wpadkach na tym konwencie. Mógłbym o tym zrobić godzinną prelekcję na dowolnym innym. Ja, podobnie jak Bukins przyjechałem tam dla publicystów i RPG i nie otrzymałem nic w zamian. Uratował wszystko Jacek, który uraczył nas historią każdego gdańskiego budynku i prawie każdej gdańskiej knajpy. Serdeczne dla niego pozdrowienia.

Najbardziej szkoda mi było ludzi, którzy mieszkali z nami w sali. Oni też przyjechali pograć w RPG i przyjechali dla gier fabularnych, ale nie otrzymali nic, grali sobie cały czas w sali.
Dla niektórych z nich był to pierwszy konwent. I tak się skarżyli po cichu, że nie ma tego czy owego, przytakiwali kiedy my głośno wyrażaliśmy nasze zdanie. Po prostu zrobiło mi się wstyd. Organizowałem Falkony, Polcon, Dragony, LDFy i inne imprezy i konwenty i starałem się wytłumaczyć im, że normalny konwent wcale tak nie wygląda.
Tych gości oszukano, bo zapłacili 40 zł i wywalili je w błoto.
Po prostu zostali zrobieni w ciula.

To tylko początek litanii. Na początku myślałem, że sam sobie w głowię koloryzuję porażkowość tego konwentu bo jestem zirytowany, bo UPS dał dupy po całości i nie przyszedł mi sklep z Portala, przez co nie miałem jak popracować, że jestem wkurzony bo musiałem wcisnąć jednemu z ORGów 20 zł na benzynę, bo nie miał jej żeby pojechać po paczkę, która w końcu po moich poszukiwaniach znalazła się w centrali UPS (nota bene nie zdążył przed zamknięciem magazynu). Ale jak widzę relację i rozmawiam z kolejnymi ludźmi uświadamiają mnie, że wcale nie koloryzowałem. To mnie przeraża jeszcze bardziej.

Mini podsumowanie
Nie wspomnę o informacjach z dyżurki, która nie wiedziała NIC o konwencie, o Red Roomie, który był w tak dalekim punkcie szkoły, że trzeba było przebyć około 4 klatek schodowych i przejść jakieś 100 m w dwie strony, o nagrodach za konkursy przy 3 stronach sponsorów w inforamtorze, o składzie inforamtora, o ochronie, zakazie opuszczania szkoły itd.
Po prostu masakra i szok. Wiem, że po części to nie wina orgów, ale mając takie możliwości, zaplecze, sponsorów, patrona aż wstyd zrobić taki konwent. Aż mi szkoda Marcina „Grzybka”, który był JEDYNĄ osobą, która wiedziała cokolwiek na tym konwencie, którego aż mi było szkoda, kiedy zadawałem mu kolejne pytania o organizację konwentu. Ale niestety nie zadbał o to i wyglądało to tak, jakby jedna osoba próbowała robić konwent na 600 osób a to się nigdy nie uda.
Jeszcze bardziej mnie przeraża, że to są przykłady pierwsze z brzegu, napisanie całej notki i drobna korekta zajeła mi 20 minut. Aż się boję, bo bym znalazł przy głębszej analizie.
10-07-2007 16:53
Siman
   
Ocena:
0
"Masz rację. Tak btw, dopiero jakoś w niedziele się skumałem, że ty to ty, a nie miałem siły Ciebie szukać, mimo że wcześniej bywałem dość często w pobliżu Ciebie :P Następnym razem zagram w munchkina ktulu, bo wtedy jak proponowałeś to byłem wyczerpany kilku godzinną rozgrywką AC ;)"
Ja skojarzyłem cię po tym, jak namawiałem was na Munchkina. ;) Później widzieliśmy się jeszcze chyba na muzycznym Mattiego, ale nie było okazji zagadać. :P

"Siman, a ludzi ile było? Bo jeśli jakieś 200-300 osób przynajmniej, to można jeszcze się na jakieś sesje złapać, zrobić sobie LARPa na szybko, cokolwiek improwizować."
Ludzi było, o dziwo, chyba ponad 500, ale 3/4 z tego to mangowcy i starwarsowcy. Co do LARP-ów - w programie nic o tym nie było, żadna konkretna sala nie została na nie przeznaczona, ale widziałem plakaty bodaj trzech. Chciałem wybrać się na Monastyrowego, ale spóźniłem się 5 minut, co w praktyce przekreśliło mój udział w nim, bo osoby siedzące na dyżurce nie były mi w stanie podać żadnych informacji, mimo że siedziały tuż obok miejsca zbiórki, informacji na temat sali też oczywiście nigdzie nie było, a że szkoła była wielka, szukanie na własną rękę mijało się z celem. Czyli znów - tragedia.

Co do sesji - osoby, z którymi przyjechałem raczej za graniem konwentowym nie przepadają. Znalazłem jakiś plakat "Szukamy graczy do L5K, pytać w sali 43", ale nie udało mi się trafić na osoby, które go powiesiły, mimo że zaglądałem tam co jakiś czas. Finalnie znalazłem dziewczynę chętną do poprowadzenia 7th Sea w poniedziałek, ale zrezygnowałem, bo miałem już dość tego konwentu i zdecydowałem się wyjechać w niedzielę.

W zasadzie gdyby nie sala filmowa (która radziła sobie naprawdę nieźle, o dziwo), Jacek Komuda, który wyciągał nas na piwo i gra Singstar podłączona do konsoli na korytarzu - zanudziłbym się na śmierć.

EDIT:
Mati - wielkie +1
10-07-2007 17:03
m4t|
   
Ocena:
0
Ja też nie chcę demonizowa, bo z tego co wiem inne bloki miały się dobrze bardzo. Ale powtarzem, ja jestem od urodzenia RPGowcem i pojechałem tam tylko dla RPG i panelu autorów, inne rzeczy jak by nie wyglądały mnie nie interesują. I nic.
10-07-2007 17:39
Fungus
   
Ocena:
0
Heh, dobrze ze nacialem sie na Porazkon we Wrocku (ktory jest stosunkowo dla mnie blisko) i juz nigdy mnie nan nie ciagnelo, bo krew by mnie zalala w takich warunkach po przejechaniu calej Polski :-)
Btw, we Wrocku wtedy tez mangowcy bawili sie przednio, tak na moje oko.
10-07-2007 18:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.