30-06-2008 16:46
Sesja filmowa
W działach: RPG | Odsłony: 2
Słowo wstępu
"Jakiś czas temu, jeszcze zanim wlazłem w Polter rzuciłem pod jakimś tekstem komentarz, w którym zasugerowałem iż w życiu wielu rpgowców jest taki moment, że nie mając już czasu/siły/ochoty grać, zaczynają pisać teksty. Nie chcesz zerwać z hobby ale nie masz już możliwości aktywnie się bawić, więc tworzysz artykuły nie grając, z czego wychodzi czyste "teoretyzowanie" które bardzo szybko rozmija się z praktyką codziennej sesji."
Ten krótki akapit Karczmarza jakoś mnie natknął, by jednak napisać o pomyśle, który dość długo siedzi mi już w głowie. Nie grałem już kupę czasu, a kotłuje mi się cała masa myśli, które tylko czekają, żeby się wydostać na zewnątrz. Dodatkowym czynnikiem była sesja (niestety nie RPG, ale studencka), a wiadomo, że wtedy przychodzi najwięcej pomysłów, które zapewne nie będzie mi dane zrealizować i sprawdzić w praktyce, ale można przecież o nich troszkę "teoretyzować". Zatem do dzieła.
Sesja filmowa
Strasznie mi się spodobał przebieg rozgrywki w "Dirty Secrets" (więcej tutaj), gdzie sesja składała się ze scen najczęściej kończone konfliktem. Sposób rozegrania takiej sesji różni się bardzo mocno od normalnej sesji RPG, ale natknęło mnie, żeby spróbować przenieść elementy do "typowej" rozgrywki czyli takiej, w której jest np. drużyna poszukiwaczy przygód i MG prowadzący scenariusz - pal licho czy wcześniej przygotowany czy kompletnie improwizowany.
Mnie osobiście (będąc zarówno MG jak i graczem) strasznie irytują przestoje bądź momenty, kiedy postacie rozjeżdżają się np. do domu czy pracy i MG monotonnym tonem się pyta czy gracz ma zamiar jeszcze coś zrobić czy idzie zwyczajnie spać. Jeszcze bardziej irytujące jest gdy jeden z graczy ma "genialny" pomysł i rozpoczyna nocną ekspedycję, która się ciągnie i ciągnie, nie dając możliwości pogrania innym graczom. To tylko luźny i stereotypowy przykład.
A gdyby tak dany scenariusz podzielić na sceny?
Jakby to działało w praktyce? Następująco:
1) MG wprowadza graczy w jakąś scenę, opowiadając ją w 3 osobie:
"Nic nieświadomi badacze tajemnic w postaci starszego bibliotekarza, młodego dziennikarza i bogatej arystokratki nie sądzili, że ta podróż pociągiem będzie dopiero wstępem do ogromnej ilości przygód. Siedzieli jak zawsze w trójkę dyskutując na przeróżne tematy i obserwując widok za oknem. Wydawało się, że podróż im minie tak jak co tydzień, gdy wtem zauważyli dziwnego brodacza, który wręcz wturlał się do przedziału..."
2) W tym momencie MG włącza "play" i rozpoczyna prowadzić scenę wedle przyjętego schematu, czyli pyta się o działanie graczy, Ci mu odpowiadając deklarują swoje akcje itd. - standard. Tyle że każda scena musi się zakończyć w taki sposób, by można zaproponować kolejną scenę np. dialogiem dającym graczom cenne informacje, nieprzewidywalną akcją ze strony bohaterów niezależnych czy też strzelaniną - to już zależy od tego co MG wcześniej przygotował. Następnie robi "pauzę" i zatrzymuje akcję.
3) Po rozegraniu pierwszej sceny, MG zarówno z graczami decydują się na kolejną scenę, jednak tutaj już gracze sami decydują o wyborze miejsca w którym się aktualnie znajdą. Następnie rozpoczyna się sposób rozegrania sceny tak jak powyżej.
Ok, tak pokrótce wygląda schemat sesji filmowej. Czyli jeszcze raz - MG jest reżyserem, który narracyjnie wprowadza graczy w daną scenę, po czym mówi "akcja!" i zostaje rozegranie sceny. Następnie "cięcie!" i gracze z MG decydują o kolejnej scenie.
Jakie są plusy i minusy takiego grania?
Plusy:
- Dynamiczność
- Filmowa fabuła
- Brak przestojów
- Nie rozłączanie się graczy (dla jednych plus)
- W pewnym sensie prostolinijność (bo jednak gdy MG ma kampanię, to musi w taki sposób nakierowywać graczy scenami, by Ci obrali "właściwą" drogę)
- Przestoje wynikające z myślenia nad kolejną sceną, gdy gracze nie mogą razem z MG zdecydować co dalej czynić
- Nie rozłączanie się graczy (dla jednych minus)